Czytanie o sukcesie nic nie daje! | Po Sukces Na Szpilkach

Czytanie o sukcesie nic nie daje!

Każdego dnia z towarzyszącą Ci motywacją otwierasz jeden ze swoich ulubionych blogów o rozwoju osobistym. Czytasz nowy artykuł, powtarzasz w myślach zawarte w nim wskazówki. Czujesz ogromny przypływ determinacji, masz ochotę działać! Powtarzasz to codziennie od miesiąca. A w Twoim życiu nadal nic się nie zmienia.

Blogi o tematyce rozwojowej czytam już od 2 lat. Były dla mnie naprawdę wielkim odkryciem po latach przeglądania wpisów na temat sposobów na zdrowe włosy, ładną cerę, czy wertowaniu zdjęć kolorowych stylizacji na stronach urodowo-modowych blogerek. Nagle ktoś podjął tematykę, która wydała mi się naprawdę sensowna. Czytałam o organizacji czasu, znałam na pamięć sposoby na to, jak się zmotywować nawet jak się kompletnie nic nie chce, a także poznałam znaczenie tajemniczego słowa prokrastynacja i szybko zdiagnozowałam u siebie ten problem. Już po kilku pierwszych miesiącach praktycznie codziennej lektury zyskałam naprawdę dużą wiedzę. Jakie więc było moje zdziwienie, gdy po roku takich praktyk w moim życiu nadal nic się nie zmieniało.

Z czytaniem o rozwoju osobistym jest jak z pogłębianiem wiedzy na temat zdrowego stylu życia. Od samego regularnego odwiedzania danego bloga nikt nie zgubi 10 kilogramów, nie stanie się aktywny i nie pozbędzie się nałogu jedzenia słodyczy. Wiedza to tylko wiadomości, które musisz wykorzystać, aby okazały się przydatne. Tak więc między moim zafascynowaniem rozwojem osobistym, a rzeczywistym życiem zabrakło jednego głównego czynnika – działania!

Przez ostatnie lata blogi zyskały ogromną popularność. Fenomenem są te o tematyce lifestylowej. Podglądanie czyjegoś życia stało się codziennością. Tego typu strony posiadają małą pułapkę, w którą wpada większość czytelniczek. Przeglądanie kolorowych zdjęć, prezentujących szczęśliwe osoby i cudowne miejsca, czytanie o spełnionych marzeniach i relacjach z wydarzeń, na których mogą być tylko „niektórzy” dają odbiorcy wrażenie idealnego życia. A jak nie idealnego, to na pewno takiego, którym sam by nie pogardził. Czytając tego typu artykuły pewnie nie raz poczułaś fascynacje i mobilizację do zmiany własnej codzienności. Wydawało Ci się, że dzięki inspirowaniu się na pewno zmieniasz swoje życie najlepsze. To błędne i prowadzące donikąd przekonanie. Nawet autorzy mający bardzo widoczny wpływ na przekonania swoich czytelników nie posiadają takiej mocy, by zmienić ich świat bez ich własnej inicjatywy.

Zapewne macie takie blogi, że od razu po wejściu na pierwszą stronę codzienność nagle staje się jakaś bardziej kolorowa i pozytywna. Sama mam takie miejsca w sieci. Warto jednak wyrosnąć z przekonania, że samo ich odwiedzanie zmieni coś w naszej rzeczywistości, bo przecież poprawiają nam humor i dodają energii.

Czytanie o sukcesie zostaw tym, którym nie chce się o niego walczyć! Recepta jest prosta. 20% inspiracji i 80% działania. Tylko przy takich proporcjach możemy mieć nadzieję na jakąkolwiek zmianę. Dobrze znać zasady, jakimi warto się kierować planując swe działania. Pisałam o nich w tym artykule. Zainspirował Cię ten artykuł? To teraz wykorzystaj zawartą w nim radę i przejdź do czynów 🙂 Przy odrobinie pracy na efekty nie będziesz musiała długo czekać!