Dlaczego motywacja nie działa? | Po Sukces Na Szpilkach

Dlaczego nie warto bezustannie się motywować?

Dlaczego nie warto sie motywowac

Lubicie filmiki motywacyjne? A przyjemne nagrody za wykonane zadanie? Mówi się, że dobra motywacja to podstawa. Jednak czy naprawdę jest ona niezbędna? Ilu ludzi zdaje sobie sprawę z tego, że można wpaść w pułapkę nieustannego dostarczania sobie bodźców do działania? Choć o motywacji mówi się zwykle w samych superlatywach, to zgodnie z prawdą postanowiłam przedstawić Wam także jej drugą, ciemniejszą stronę. Zapraszam Was na wpis, którego tematem będzie odpowiedź na pytanie Dlaczego motywacja nie działa i nie warto bezustannie mobilizować się do działania?

Popularność filmików motywacyjnych jest w ostatnim czasie zaskakująco duża. Wiele razy słyszałam o przypadkach, kiedy ludzie przed zabraniem się do pracy lub jakiegoś innego zadania włączali sobie video z inspirującymi cytatami lub wypowiedziami motywacyjnych guru i dopiero po ich obejrzeniu czuli się odpowiednio zdeterminowani do tego by wystartować. Jeszcze częściej można się spotkać z innym znanym i ochoczo praktykowanym sposobem na wzbudzenie w sobie chęci do działania. Jak pewnie się domyślacie chodzi o złożoną sobie obietnice przyjemności, która będzie nagrodą za podjęcie konkretnych starań. Taką przyjemnością może być na przykład wyjście na imprezę, dobry film, pyszny deser, wieczór z książką, czy zakupy. Ta dodatkowa zachęta sprawia, że ludzie otrzymują mobilizację do wzięcia się w garść. Niestety często nie zdają sobie sprawy, że jest ona tylko chwilowa.

 

Dlaczego motywacja nie działa?

Mnóstwo osób twierdzi, że tylko odpowiednia motywacja jest w stanie sprawić, że mimo ogromnej niechęci wstaną z kanapy i zaczną działać. Wierzą w to bardzo mocno i pokładają w niej wszelkie nadzieje. Ciągle powtarzają Nie ćwiczę, bo nie mam motywacji, Nie mogę zabrać się do pracy, bo nie potrafię się zmobilizować. Są przekonani, że jest ona niezbędnym elementem, brakującym ogniwem, pomiędzy nimi, a pracą która na nich czeka. Dlatego też nieustannie jej poszukują i przypisują jej ogromną moc. Po dłuższym czasie takiego funkcjonowania powoli wpadają w pułapkę motywacji. Uzależniają się od pobudzających bodźców, nagród, czy nagrań wyzwalających w nich chęć do działania. Tym sposobem sami odbierają sobie własną decyzyjność. Zaczyna nad nimi panować to, na co czekają. Nie potrafią zabrać się do pracy, jeśli nie czeka na nich atrakcyjna nagroda. Tracą poczucie sprawczości nad swoim życiem, bo wszystko za co się biorą staje się kwestią odpowiedniej motywacji.

Czy zdarzyła Wam się kiedyś taka sytuacja, że obiecałyście sobie godzinę na filmiki na YouTube, czy inną nagrodę zaraz po tym jak zakończycie zadanie i przez cały czas pracy myślałyście o tym, co Was czeka? W dodatku wiedziałyście doskonale, że nie podjęłybyście się tego działania, gdyby nie wizja nagrody, którą zamierzacie sobie ufundować? Jeśli tak, to doskonale wiecie o czym mówię. Taka postawa sprawia, że podejmujemy się pracy nie dla efektów jakie ma ona przynieść, ale dla korzyści, które same sobie ustaliłyśmy. To naprawdę zgubne, bo to przecież rezultaty naszych starań powinny być dla nas głównym motywatorem.

 

„Nie mogę, bo nie mam motywacji…”

Niepokojący staje się fakt, że ludzie zapominają o tym, że pewne rzeczy po prostu trzeba zrobić i powinno to być dla nich czymś zupełnie normalnym, niewymagającym motywacji. Tym czasem wszystko uzależniają od swojego chcenia lub niechcenia. Jeśli widziałyście mój filmik na YouTube odnośnie motywacji (swoją drogą muszę wrócić do nagrywania) to doskonale wiecie, że takie zachowanie masowo obserwowałam na studiach. Wielu ludzi z mojej grupy brakiem odpowiedniej zachęty tłumaczyło sobie brak postępów przy pisaniu pracy magisterskiej. I nie oszukujmy się, chyba każdy z nas chociaż raz miał taki okres, kiedy za nic w świecie nie mógł się przemóc do tworzenia kolejnych rozdziałów. Nieciekawie jednak zaczynało się robić wtedy, gdy ktoś takiego tłumaczenia używał przez całe dwa semestry i nie widział w tym nic złego. Cholera, pracę trzeba było po prostu napisać, do tej pory nie mogę zrozumieć skąd ta potrzeba odpowiedniej motywacji. Czy naprawdę wszystko za co się bierzemy musi się wiązać z pobocznymi korzyściami?

 

Jak wrócić na odpowiedni tor?

Kiedyś po prostu trzeba przyjąć do wiadomości fakt, że to my powinnyśmy sprawować pełną kontrolę nad motywacją, a nie odwrotnie. Jak wrócić na odpowiedni tor i odzyskać władzę nad swoim życiem? Rozwiązanie tego problemu jest bardzo proste, aczkolwiek… nieco bolesne.Przygotuj sobie kartkę i wypisz na niej wszystkie swoje cele i związane z nimi zadania, a potem po prostu zacznij je realizować, jedno po drugim. Nie zastanawiaj się co dostaniesz w zamian, jaką przyjemność możesz sobie sprawić, co może dać Ci  kopa do działania. Po prostu je rób. Na początku na pewno będzie ciężko i nie raz pojawi się potrzeba dodatkowej mobilizacji. Z czasem jednak nauczysz się, że motywacja nie ma być głównym środkiem, a jedynie dodatkiem, z którego miło czasami skorzystać.

Czy motywacja sama w sobie jest zła? Oczywiście, że nie jeśli tylko korzystamy z niej z umiarem i potrafimy działać bez jej „czarodziejskiej mocy”. Jeśli od czasu do czasu przy wyjątkowo trudnych lub nielubianych zadaniach szukasz sobie dodatkowej zachęty, to nie ma w tym nic złego. Gorzej kiedy robisz tak za każdym razem, nawet przy bardzo podstawowych obowiązkach. Warto pamiętać, że jeśli już stawiasz na motywację, to niech główną nagrodą będą rezultaty Twoich starań i związane z nimi korzyści, rzadziej jakieś poboczne przyjemności. Tylko wtedy zauważysz dlaczego tak naprawdę działasz i stale chcesz iść do przodu. Nie po to żeby obejrzeć odcinek serialu, czy zjeść dobre ciastko, ale po to, bo ważne są dla Ciebie efekty swojej pracy.